z roku 2018
MAJ 2018 - objazdówka
Wrażenia po powrocie bajeczno-boskie. Twój przewodnik, trasa, współrzędne GPS i rady super cenne. Droga na prom w lekkim stresie, bo nie wzięliśmy pod uwagę korków we Włoszech. Prom odpływał o 21:30, my byliśmy na nim o 21:00. Nie mogliśmy go znaleźć i była lekka panika. Szczęśliwi rano wyruszyliśmy w drogę przez Sardynię, która przywitała nas pięknym, słonecznym porankiem. Zaczęliśmy od plaży Porto Taverna. Byliśmy całkowicie zauroczeni widokiem i wrażeniem jakie robi Tavolara. Niektórzy z naszej paczki ochoczo wskoczyli do morza. Miny Niemców siedzących w knajpce … bezcenne. Potem wyruszyliśmy do rzymskiego basenu na pastwisku. Ja byłam pewna, że przyjechaliśmy w dobre miejsce.
W końcu, dzięki Tobie, miałam podane wszystko jak
na dłoni. Reszta grupy patrzyła na mnie z
niedowierzaniem. Musieliśmy trochę poczekać, bo
ktoś zażywał kąpieli. To było cudowne doświadczenie
i niezapomniane chwile. W tym dniu zobaczymy
jeszcze tylko plażę w Arbatax. Stacjonowaliśmy w
Porto Corallo koło Villaputzu. Nie byliśmy jedynymi
gośćmi na obiekcie, ale na pewno jedynymi, którzy
się kąpali w morzu. Właściwie za wyjątkiem niedzieli
na plaży byliśmy tylko my, więc śmialiśmy się, że
mamy prywatną. Od wtorku pogoda trochę się
popsuła, ale dzięki temu byliśmy w Cagliari i
korzystając z Twojego przewodnika zobaczyliśmy
m.in. Castello. W środę wyciągnęłam ekipę do Grotta
di Ispinigoli i liczyłam jeszcze na zaliczenie Arcu
Suttarterra, ale niestety. Pogoda była kiepska, a w
górach na krętej drodze w mgle/chmurach
musieliśmy bardzo uważać. Wieczorem mieliśmy
umówione agriturismo, więc trzeba było szybko wracać. Było pysznie! Pierwotnie chciałam skorzystać z Twojej propozycji, ale ani w Soleminis ani Castiadas nie było wolnych terminów. Ostatecznie byliśmy w Agriturismo niedaleko Villaputzu. Gospodyni podała pieczonego bakłażana, ser pecorino, świeżą mozarellę i biały, słodkawy podobny do ricotty. Coś w rodzaju chatney z brzoskwiń, grzanki z oliwą i przyprawami. Coś zapiekanego, jakby kołacz. Dwa rodzaje szynki dojrzewającej i marynowane kawałki mięsa. Wino i woda na bieżąco. Potem na ciepło gnocchi i malloreddus, surówka z fenkuła z pomarańczą i pieczona wieprzowina. Na deser kilka rodzajów ciast i skórka z pomarańczy zrobiona w sposób, którego nie odkrywałam - pycha! Potem degustacja domowych nalewek i grappy i ostatecznie zakupy co niektórych z tych pyszności.
W piątek jeszcze raz byliśmy w Cagliarii bo mój mąż pragnął zjeść owoce morza, więc skorzystaliśmy z Twojej podpowiedzi na Via Sardegna w Ci Pensa Cansas. Dodam, że jeszcze lepsze były Trattoria il Faro w Olbia, które jadł przed wjazdem na prom. Po owocach morza w Cagliari pojechaliśmy obejrzeć Grób Gigantów (LA TOMBA DEI GIGANTI IS CONCIAS) - również wskazówka z Twojego przewodnika.Trasa i widoki w drodze powrotnej urzekające i zapierające dech w piersiach. Dzięki niej niechcący trafiliśmy na Nuraghe Asoru o Basoru. Wow! Nasz pierwszy nurag! W sobotę kończyliśmy naszą wyprawę, ale w drodze na prom byliśmy jeszcze Nuraghe di Barumini oraz Pozzo Sacro Di Santa Cristina. Przed samym Olbia Sardynia pożegnała nas piękną tęczą.
Urzekająca wyspa! Urzekający czas! Marzy mi się kolejna wyprawa!
Jeszcze raz za wszystko dziękuję!
CZERWIEC 2018 POBYT 11 DNI RODZINA 2+2 - u mariny w Margine Rosso
Nasze wakacje były bardzo udane i niezapomniane. Mieszkaliśmy u Mariny w Quatru Sant Elena. mieszkanie 150 metrów od pięknej plaży , było w nim wszystko co potrzeba. Marina- bardzo miła osoba i bardzo pomocna. W pierwszym dniu pobytu zawiozła mnie na zakupy do supermarketu, ugotowała nam makaron na obiad i zawsze cchętnie służyła pomocą. bardzo dobrze się nam u niej mieszkało.
Alicjo dziękuję za pomoc, za transfer z lotniska, za
pyszną kolację u Lucio, za wycieczkę na Czarcie
Siodło, za podwózki na piękne plaże, a przede
wszystkim za super przewodniki i wskazówki, za
setki wymienionych maili, za pomoc w
wypożyczeniu auta , dzięki tobie nasze wakacje były
super udane i bezproblemowe. Sardynia spodobała
nam się bardzo, ja osobiście jestem zachwycona
pięknymi plażami, krajobrazami życzliwością
Sardyńczyków. Na pewno kiedyś tam wrócimy.
Dziękuję i pozdrawiam, Asia z rodziną.
CZERWIEC 2018 12 DNI W 2 MIEJSCACH - zatoka Orosei + północny wschód
Jeszcze raz bardzo dziękujemy Tobie Alicjo za obszerny, szczegółowy, bardzo pomocny przewodnik, dzięki któremu przeżyliśmy mega przygodę, odkrywając uroki wschodniego wybrzeża ;)) Był to nasz drugi wyjazd na Sardynię, zauroczeni północną częścią, postanowiliśmy
wrócić.... Początkowo miałam dylemat, które miejsca
wybrać, z taką pasją Alicja pisze o wszystkich rejonach...
Wybór padł na nowiutki apartament u Edyty w Tortoli,
drugi w Murta Maria. Wylądowaliśmy w Olbii,
odebraliśmy samochód i ruszyliśmy na południe,
panoramiczną trasą SS125, 175km. Góry Gennargentu
i roztaczające się dookoła widoki nie pozwalały nam
(niestety lub właśnie stety) skupić się na prowadzeniu
samochodu. Po drodze zwiedziliśmy Cala Gonone
i wstąpiliśmy po polecane przez Alicję sery niedaleko
Urzulei, naprawdę pyszne !!!!!!
Po dotarciu do celu bardzo serdecznie przywitali nas
gospodarze, Edyta i jej mąż Marco :))
Zaprosili nas do siebie, poczęstowali winem. Od razu
poczuliśmy sympatię, okazali się przemili i pomocni.
Apartament był nowiutki i pięknie urządzony ;) Byliśmy pierwszymi ich gośćmi,i z tego powodu Marco podarował nam rejs ich stateczkiem po Zatoce Orosei, bardzo miło nas zaskoczył :)) Nie musieliśmy o nic się martwić, zawieźli nas do portu w Arbatax a po powrocie już czekali. Rejs po Zatoce Orosei w tym rejonie jest punktem obowiązkowym. Przepiękne plaże, zwłaszcza Mariolu z całą paletą turkusu i lazuru.
Poznaliśmy też rodziców Marco, jego pogodną i kochaną mamę Lidię, która
poczęstowała nas pysznym domowym ciastem :))
Codziennie po naszych powrotach prowadziliśmy z Edytą długie rozmowy, doradzała
gdzie jechać, którą plażę wybrać. A po moim niefortunnym pierwszym pobycie na plaży,
uratowałam mnie super kremem z aloesu :))
Wybór był trafiony i przerósł nasze oczekiwania. Szczerze polecam pobyt u Edyty ;)))))
Lokalizacja również idealna, świetna baza wypadowa w góry i nad morze, polecam plażę
Lido di Orri, czerwone skały w Arbatax, murale w Orgosolo,
płaskowyż Golgo z osiołkami, urokliwą górską wioskę w
Baunei, góry Gennargentu, zatokę Orosei z bajecznymi
plażami. Po 5 dniach trasą SS125 ruszyliśmy do Golfo Aranci,
po drodze w deszczu, zwiedziliśmy miasto Orosei i Posadę.
Golfo Aranci przywitało nas już słońcem ;)) Apartament był
bardzo wygodny i blisko do pięknych plaż. Spędziliśmy tutaj
6 dni robiąc objazdowe wycieczki, z przerwami na pobyt, na
urokliwych plażach, Bianca, Moresca, Marinella
(wszystkie polecam). Wieczorami robiliśmy niezapomniane
spacery wzdłuż wybrzeża, przechodząc przez 5 miejskich plaż
aż do portu, miejscami przejście było tylko morze lub przez
ostre skały. Zwiedziliśmy Costa Smeralda, San Pantaleo
( bardzo urokliwe ), Porto Cevro, Archipelag La Maddalena,
La Cinta w San Teodoro, Porto Taverna z przepięknym
widokiem na wyspę Tavolarę, Lu Impostu i wiele innych,
polecam te miejsca !!!!!! Nie sposób opisać piękno sardyńskiej przyrody a wiele miejsc mamy jeszcze nieodkrytych.
( co mnie niezmiernie cieszy :))) )
Podsumowując słońce, turkusowo-lazurowa woda, piękne plaże, morze i jednocześnie góry,
naturalne piękno, przyjaźni mieszkańcy a wszystkie te słowa zawierają się w jednym......SARDYNIA :)
2 TYGODNIE AUTEM W 2018 - 2 dorosłych + dziecko
Mieliśmy ciężki rok i nie mieliśmy czasu planować naszych wakacji. Wiedzieliśmy tylko, że chcemy na Sardynię. Zaufaliśmy Pani do tego stopnia, ze dopiero w samolocie zaczęliśmy czytać o miejscach, w których mieliśmy zaplanowane noclegi . I nie zawiedliśmy się ! Na początek Szmaragdowe Wybrzeże. Zajechaliśmy tam w noc po wylądowaniu w Cagliari - dobra decyzja, gdyż drogi były puste i poszło szybko. Byliśmy oczarowani kolorem wody, spokojem na plażach, brakiem tłumów, białym, mieniącym się piaskiem. Apartament w Słoneczniku bardzo wygodny i blisko do niesamowicie pięknych plaż - najbardziej spodobała nam się trzecia plaża - spędziliśmy tam najwiecej czasu. Statkiem Marinella II odpłynęliśmy archipelag La Maddalena - atmosfera była rodzinna. Dostałam nawet bezglutenowy obiad, co bardzo się docenia :) I kapitan policzył nasza nastoletnia córkę jak dziecko
W Golfo Aranci jest pizzeria Belvedere, w której serwują pyszną bezglutenową pizzę. A w lodziarni ParadIce serwują pyszne bezglutenowe lody :) Gdy wyjeżdżaliśmy po sześciu dniach z Golfo Aranci myślałam ze już nigdy w życiu nie zobaczę tak pięknych plaż, ale się myliłam! W Cala Gonone plażowaliśmy na Cala Fuili - chyba jedynak na najpiękniejszej dla nas plaży :) Agroturystyka u Mario
była wspaniale położona. Spacerując nad nią,
widzieliśmy wielki wąwóz, a w dole naszą ulubioną
plażę, którą najpierw odkryliśmy pływając kajakami.
Kajakami dopłynęliśmy do Cala Luna, ale na drugi
dzień bolało ;). Uczta sardyńska u Mario - przypomina
polskie wesele, jesz i jesz a oni ciagle dają dokładki i
nowe jeszcze pyszniejsze rzeczy. Wszystko zdrowe, bez
chemii, naturalne i z deserem! I jest tez opcja
bezglutenowa :) To była dla mnie i mojej córki
naprawdę miła niespodzianka, ze mogłyśmy
zakosztować wszystkich tradycyjnych sardyńskich
potraw. Wielkie wrażenie zrobił na nas kanion Gurropu
- nigdy nie zapomnimy tych widoków. Ogolnie mamy
wrażenie ze odkryliśmy tylko mała cześć ten niezwykle
różnorodnej wyspy i ze trzeba będzie tu kiedyś wrócić.
Odradzamy wynajem auta przez Ryanair - firma
wydała nam auto dopiero dwie godziny po
wylądowaniu, obsługujący nas pan wypisał nam umowę nie na nas tylko na jakaś obca osobę i potem wydzwaniał za nami, żebyśmy wrócili i szybciej oddali auto. Porażka.
Aktualnie jesteśmy w Cagliari i miasto jednak nas przytłacza. Wczoraj spędziliśmy dzień w ogrodzie botanicznym. Na plaży mnóstwo ludzi i dzieci w rożnym wieku. Bardzo wietrznie. Nie ma ciszy i spokoju, który mieliśmy w Golfo Aranci lub w Cala Gonone. Za to odkryliśmy małą restaurację, z pysznym jedzeniem bezglutenowym - Coccolandia, via Puccini 8b. Po dwóch tygodniach przyglądania się co rano, jak mąż wcina pyszne croissanty i ciasteczka na śniadanie, mogłam wreszcie sama zakosztować pysznych sardyńskich smakołyków.
Ogólnie Sardynia jest niezwykła, piękna, różnorodna. Woda o niespotykanym kolorze i czysta. I jest co odkrywać.
Dziękujemy za wszystko !
PRZEŁOM CZERWCA I LIPCA 2018 RODZINA 4 OSOBOWA BEZ SAMOCHODU
Nocleg udało się nam zarezerwować poprzez Alicję, z zakwaterowaniem nie mieliśmy żadnych problemów podczas pobytu, wszystko zgodnie z oczekiwaniami, miło, wygodnie, w miarę chłodno w środku, czysto, przyjemnie. Pani Marina bardzo przyjazna, zamówiliśmy u niej dodatkowo transport z lotniska, więc przed północą czekała na nas z karteczką z naszym nazwiskiem. My nie mówimy wcale po włosku, więc dogadywaliśmy się częściowo po angielsku, częściowo na migi. Nie mieliśmy samochodu, więc pierwszego dnia zaproponowała nam, że możemy z dnia jechać na zakupy do pobliskiego supermarketu. Pewnie w kolejne dni też moglibyśmy się z nią zabierać ale już się sami organizowaliśmy i dawaliśmy radę. Jak już wiedzieliśmy, gdzie on się znajduje, to odległość nie stanowiła większego problemu, bo nie była duża (można też było przejechać chyba
2 przystanki autobusem) Pieczywo i ser kupowaliśmy na
rogu ulicy u „wujka” Gianniego, zgodnie z podpowiedziami
Alicji i obie rzeczy były bardzo smaczne. Z miejsca, gdzie
nocowaliśmy, było bardzo blisko na plażę i była ona bardzo
ładna, piaszczysta, w łagodnym zejściem do morza, a więc
dla dzieci w sam raz. Był też deptak, którym można było
dojść wzdłuż morza aż do Cagliari , po drodze są knajpki,
bary, jest przyjemnie, ale zbyt długiej trasy nie testowaliśmy
ze względu na dzieci bo opór był duży J Knajpki na deptaku
blisko nas otwierają się dość późno, więc skorzystać można
z nich raczej tylko wieczorem (chyba, że to jeszcze nie była
pełnia sezonu? Cagliari odwiedziliśmy 2 razy, jest dobrze
skomunikowane autobusami z naszym miasteczkiem,
problemem było tylko kupienie biletów, bo w kiosku,
w którym zwykle są akurat wtedy nie było, kierowca
w autobusie czasem ma a czasem nie ma (my akurat
trafiliśmy na takiego, który nie miał), więc po szukaniu w wielu miejscach Quartu, do których po kolei odsyłali nas mieszkańcy/sprzedawcy, których pytaliśmy o bilety, w pewnym momencie już straciłam nadzieję, że zajedziemy, gdzie planowaliśmy, ale w końcu udało się – pełen sukces (w Tabaccheira czy coś takiego, żeby już takich przepraw nie powtarzać kupiliśmy od razu 16 sztuk J; później dowiedzieliśmy się, że jakaś polska rodzina jechała autobusem bez biletów bo tak jak my mieli problem z ich dostaniem i akurat napatoczyła się kontrola, która ich puściła bez żadnego mandatu – po prostu opowiedzieli, że nigdzie nie mogli ich dostać, kierowca zaś poświadczył, że próbowali od niego je kupić…). Miasto bardzo ładne, warte zobaczenia, jedliśmy i dobre lody i pyszna pizzę i kanapki z wozu Baffo, dzieciom bardzo podobało się wesołe miasteczko, nam pozostałości rzymskiego amfiteatru i malownicze uliczki, widok z Castello i na Castello.
Mieliśmy tego farta, że Alicja i Krzyś byli wtedy naszymi sąsiadami, więc mogliśmy liczyć na ich pomoc i towarzystwo. Skorzystaliśmy z atrakcji, które polecali: byliśmy na rejsie stateczkiem Roberto - też polecamy, serwowane jedzonko pyszne (owoce morza, makaron, owoce, jakieś słodkości, nawet limoncello dla smaku), widoki piękne, woda bajeczna, towarzystwo super, plaże cudne. Na rejs Alicja z Krzysztofem nas podrzucili samochodem z dobroci serca, bo jeszcze wtedy nie ogarnęliśmy się z autobusami (było to zaraz na początku pobytu). Byliśmy również na wycieczce do Villasimius i na okoliczne plaże – też polecamy, miasteczko bardzo malownicze a plaże idealne. Byliśmy na kolacji rybnej u Lucio i Simonetty – też możemy polecić jako pewny punkt programu każdej wycieczki (dzieci wprawdzie nie zjadły prawie nic, ale to dlatego, że nie miały czasu… towarzystwo innych dzieci i niezapomnianego przez nich do tej pory psa Batmana nie pozwoliło… My na pewno głodni nie wyszliśmy plus jeszcze rozweseleni winem, mirtu, limoncello i towarzystwem). Było naprawdę przyjemnie. Z przewodnika Alicji korzystaliśmy, bardzo się przydawał. No i cóż, tęskno teraz za tym wszystkim. Ja wyjeżdżałam z niedosytem, bo tyle jeszcze miejsc, które chciałam odwiedzić, ale to zostawimy sobie na - mam nadzieję – następny (-e) raz (-y).
PODRÓŻ POŚLUBNA MARZENY I TOMKA
Latem 2018 roku przygotowywaliśmy się do ślubu i
szukając lokalizacji na miesiąc miodowy wiedzieliśmy
jedno: kierunek Włochy. Rzut oka na mapę, mały research
i w końcu decyzja: Sardynia. Ale... szybko zorientowaliśmy
się, że Sardynia jest o wiele większa niż nam sie
początkowo wydawało i ma do zaoferowania bardzo wiele
na każdym krańcu wyspy. Nie mogliśmy się zdecydować
na konkretne miejsce i w końcu postanowiliśmy poczytać
o doświadczeniach innych osób. Po wpisaniu "wakacje
Sardynia blog" w wyszukiwarce Google znaleźliśmy blog
Alicji. Ogrom pożytecznych informacji pozwolił nam
zawęzić listę miejsc i postanowiliśmy się skontaktować z
Alicją, która pomogła nam dopasować miejsce pobytu do
naszych oczekiwań, podała mnóstwo cennych rad
logistycznych i na temat dostępnych atrakcji w okolicy.
Wylądowaliśmy w Alghero, gdzie spędziliśmy dwa dni i następnie przejechaliśmy wypożyczonym autem do Cala Gonone. Malowniczo położone miasteczko, które jest świetną bazą wypadową na wycieczki w zatoce Orosei a do tego kilka przepięknych plaż (polecamy spacer przed wschodem słońca na Cala Lunę - trasa niełatwa i trzeba mieć dobre obuwie!). Tydzień później przejazd do Villasimius - tutaj już więcej turystów w miasteczku i na plaży. Można podziwiać flamingi, wylegiwać się na długich piaszczystych plażach i zajadać się w jednej z wielu miejscowych restauracji. Jesteśmy pewni, że jeszcze wrócimy na Sardynię i na pewno skorzystamy z porad i pomocy Alicji. Sardynia to niezwykła wyspa, która jest przyjemną odskocznią od pozostałej części Włoch, w której czasami ciężko o ład i porządek.
RODZINA 3 OSOBOWA, MARGINE ROSSO
Blog Alicji nosi nazwę „Polskie Wakacje na Sardynii”, dlatego też tradycyjnie, po polsku chcielibyśmy ponarzekać…
Do plaży było zdecydowanie za blisko, ot przejść wprost z tarasu przez zacieniony ogród otworzyć furtkę i...stoimy na piachu gapiąc się w morze. Wycieczki proponowane przez Alicję były zbyt ciekawe, nie przyzwyczajony do takich widoków człowiek nie wie na czym oko zawiesić,przez co bateria w telefonie i aparacie od nadmiaru robionych zdjęć codziennie wymaga doładowania. Woda w morzu... zbyt ciepła, tak że można w niej siedzieć godzinami tracąc poczucie czasu co przecież na wakacjach nie jest wskazane. Tymon, który miał opory przy myciu głowy pod prysznicem (bo się leje do oczu i uszu) tu łapiąc tylko kolejne wdechy podziwiał podwodny świat rybek, skał i wodorostów...no kto to widział, żeby dziecko tak traciło kontakt z „ziemskim” światem i rzucało się na „głęboką wodę”, która przy brzegu sięgała mu ledwie do pasa.
Wybraliśmy się też na rejs jachtem ( właściwie pięknie
przerobionym na turystyka kutrem rybackim) w poszukiwaniu
lazurowej wody. Tu kolejny klops bo dochodziło pomiędzy
nami do sporów rodzinnych czy ta woda w przeuroczych
zatoczkach jest bardziej lazurowa czy turkusowa, a może
wpada już w odcień szafiru? No dla faceta to prawdziwa
kolorystyczna katorga, dlatego co rusz zakładaliśmy maski
i dawaliśmy nura by sprawdzić to osobiście. Jakby tego było
mało nasi włoscy marynarze byli bardzo przystojni
(tak twierdziły wszystkie panie, z którymi popłynęliśmy w rejs,
w tym i moja żona) do tego świetnie gotowali bo i obiad był
na pokładzie: małże, krewetki, pasta, boski sos pomidorowy
i chłodne domowe wino. Długo by jeszcze pisać… po prostu
zaufajcie Ali i Krzysztofowi to prawdziwi ludzie z pasją
i sercem do gości i do Sardynii.
Dajcie się ponieść tej magicznej wyspie, a potem podobnie jak my będziecie mogli „narzekać”
PRZEŁOM CZERWA I LIPCA RODZINA 4 OSOBOWA - tydzień na płn-wschodzie + tydzień na płd- wschodzie
Wakacje z dwójka dzieci 4 i 7 lat.
Wystartowaliśmy z Katowic do piombino . Prom ok12:30 - płynęliśmy 7 h .Na początku urlopu wybraliśmy nocleg niedaleko portu w SAN TEODORO tak by po nocy nie jeździć w dół na południe. Miasteczko piękne , wszędzie blisko , piękna plaża La Cinta z mięciutkim jasnym piaskiem i lazurowa wodą, jednak bardzo mocno zatłoczona . Co do jedzenia - super restauracja La mezanda z pysznymi owocami morza i dobrą pizzą. Bardzo fajny ryneczek w SanTeodoro z pchlim targiem .z San Teodoro mieliśmy już bardzo blisko do porto Cervo wiec na jeden dzień wybraliśmy się na plażowanie na blue beach (spiaggia di Marinella)
Zanim pojechaliśmy do Porto Cervo odwiedziliśmy Porto Rotondo - pięknie ! Klimatyczne uliczki wyłożone kamieniem w kształcie rynek .
Tam tez polecam fajna restauracyjkę nie pamietam dokładnie jak się
nazywała ale chyba el pomodoro na via delle passeggiata del porto 71
z zielonym dywanem , zielonymi krzesłami i czerwonymi poduszkami na
krzesłach.Tam jedliśmy najlepsza pizzę ever! A wieczorem w końcu Porto
Cervo!Cudne , piękne miasteczko - sklepy, sklepiki i inne cudowności :)
W związku z tym ze Sardynię słynie tez z hodowli muli robiliśmy je kilka
razy w domu i na prawdę polecam bo takich jak tam to nigdy nie jadłam -
wystarczy cebulka , czosnek trochę masła , mule gotuje się 10 minut dolewa
się winka i na koniec pomidorki koktajlowe z pietruszka i ichniejsza oliwa !
Pycha! Oczywiście bagietka do moczenia w wywarze z muli-obłędne !
Byliśmy również na wyspie TAVOLARA - przyjemny rejs jednak nie wiem
czy to pogoda czy jakieś inne czynniki - mnie nie zachwyciła.
Achaa ! A najlepsze lody jedliśmy w porto San paolo -
Gelatrtia mimmoeagnese. Następny tydzień spędziliśmy w Villasimius
( wybraliśmy to miejsce ponieważ w zeszłym roku byliśmy na południowym
zachodzi Sardynii wmiejscowosci perde sali- i niestety nie mieliśmy tak
pięknych wspomnień ) Villasimius piękne , znowu blisko plaza , blisko
miasteczko tętniące życiem do późnych godzin! Nasza plaza SIMIUS
spokojna, nie zbyt zatłoczona w tym czasie , przyjemny piasek , i piękny
kolor wody .Ostatnia noc spędziliśmy w Olbi tak by rano o 8 wypłynąć
promem do domu. Ogólnie Sardynia jest piękna ! Plaże zachwycają i urokliwe miasteczka mega przyjemne .
Oczywiscie my bez Pani przewodników się nie ruszaliśmy , były super przydatne . Polecam każdemu zakupić taki przewodnik bo na prawdę można dowiedzieć się ciekawych rzeczy.
Achaaa No i oczywiście musicie skorzystać z wieczornej sardyńskiej uczty . Warto na prawdę!
Pozdrawiam !
OSTATNI TYDZIEŃ CZERWCA 5 osób mieszkanie u Roberta w Alghero
Witaj Alicjo, oto nasze wrażenia z podróży, mieszkaliśmy u Valentiny w Alghero. Mieszkanie przestronne, niczego nam nie brakowało. Było blisko na starówkę, cudowny spacer co wieczor. Plaża bardzo ladna, blisko do marketu spożywczego. Miejsce idealne i do tego w tej cenie ;) – 590 euro za tydzień. Zaraz po przylocie wynajęliśmy samochód, w Hertz. Nie pamietam teraz dokładnie jaki był koszt ale w granicach 1400-1500 zl za tydzien. W lokalnych wypożyczalniach mieli raczej małe samochody. Bylo nas pięcioro, mieliśmy sporo bagażu, wiec samochód potrzebowaliśmy całkiem duży ( Renault Megan kombi). Po wyspie jeździło się bardzo dobrze, spokojnie, bez korków. Zamawialiśmy jeszcze w Polsce przez internet, przy oddaniu nie było żadnego problemu.
Przewodnik oczywiście się przydał. Codziennie odhaczaliśmy jedną wycieczkę. Trochę je modyfikowała ze względu na pogodę i zainteresowania reszty podróżnych. Bardzo podobała nam się Bosa, Castelsardo.
Oczywiście wspaniały rejs na archipelag La Maddalena, z firmą MJ Tours. Ulubioną plażą moich dziewczyn, szczególnie najmłodszej była La Pelosa, choc było dużo plażowiczów. Staraliśmy się być tam Ok 9 żeby spokojnie znaleźć miejsce parkingowe bo godzinę później już był z tym problem. Oczywiście byliśmy tez w Grocie Neptuna, najlepiej jechać na samo otwarcie. Nie ma wtedy problemu z parkingiem, i cała droga jest jeszcze w cieniu. Najdalej na południe bylismy w Oristano,
widzieliśmy flamingi. Co prawda z daleka ale zawsze to coś.
W Oristano znaleźliśmy super restauracje, wspaniałe jedzenie za
rozsądne pieniądze. Nie ma karty dań, właściciel podchodzi i pyta na
co masz dzisiaj ochotę. Bardzo miłe zaskoczenie. Restauracja nazywa
się Trattoria Portixedda ( Vico Solferino 6, 09170 Oristano). Jak już
jesteśmy przy jedzeniu to pyszne było tez w jednym miejscu
w Alghero, Ristorante Enhorabona. To takie nasze odkrycia,
oczywiście reszta tez była bardzo dobra. Niestety nie udało nam się
wybrać na kolacje do agroturismo, do zrobienia następnym razem.
Pogoda byla idealna Ok 28 stopni. Tylko jednego dnia kiedy
wybraliśmy sie w głąb wyspy do Pattady, Benettuti, strasznie padało i
przechodziły burze. Uważam, ze bez samochodu ciężko by nam było
zobaczyć tyle ile zwiedziliśmy. Przejechaliśmy 1500 km. Myślalam, ze
uda nam sie jeszcze zobaczyc zachodnie wybrzeze, ale nie było na to
czasu. Następnym razem ;).
Jeszcze raz bardzo dziękuje za pomoc w organizacji wakacji.
Wrócimy na Sardynię napewno
Twojego bloga zdążyłam już polecić znajomym i pasażerom wizzaira
w drodze powrotnej do Warszawy. Uważam, ze jest to skarbnica
informacji o tej pięknej wyspie.
Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieje do usłyszenia
Inga